Do Wszystkich

…którzy lubią i cenią sztukę mojego Męża, zaglądają do Galerii i powracają do Niej, z czego się bardzo cieszył ….

Wolałabym pisać o wszystkim innym, a nie o śmierci. Śmierć jest jednak elementem życia, jest jego kresem. Najważniejsze jest to, jakie było życie, kim był człowiek i co nam chciał opowiedzieć o sobie, o świecie, co nam chciał przekazać. Ja, będąc tak blisko Andrzeja przez ponad 30 lat, wiedziałam o Nim najwięcej. Widziałam jak pracuje, jak tworzy.
Teraz na nowo odczytuję informacje, które zawarł w pracach.
Na nowo Jego prace rozumiem, na nowo się nimi zachwycam.

Ostatnie pożegnanie będzie spotkaniem tych, którzy Andrzeja lubili, cenili, szanowali, jako człowieka i Artystę. Spotkaniem wieloletnich przyjaciół, dziesiątkami lat związanych, i tych nowych, którzy zgromadzili się wokół Niego, ciekawi Człowieka i Twórcy. Spotkaniem wszystkich , którzy odczuwają stratę, że już nie narysuje, nie namaluje, nie opowie ciekawie, nie podpowie, co warto przeczytać, jakiego wykonania muzyki najlepiej posłuchać.

Wiem, że ci, którzy znali Andrzeja osobiście, będą tęsknić za Jego dynamiczną osobowością, otwartością, ciekawością drugiego Człowieka, za rozmowami z Nim, za Jego opowiadaniami, za wszystkim, co Sobą reprezentował.
Ale wiem również, że zostawił Siebie w twórczości, więc tym samym dalej z nami jest i pozostanie.


Drodzy Przyjaciele

Andrzej Bertrandt – Poznaniak z urodzenia, artysta, twórca, intelektualista, kochający przyrodę, człowieka, sztukę, muzykę, myśl, piękno zmarł 9 listopada 2018 roku o 11:35 w naszym domku na wsi

Byłam z Nim, trzymałam Jego dłoń, umarł spokojny.
Nie rozpaczam, bo wiem, że Andrzej był, jest i na zawsze będzie – energią. Ciało dostajemy, jak ubranie, na czas przejściowy, na czas ziemski.

Andrzej jest już w wiecznej przestrzeni, otoczony ciepłem, dobrem, spokojem i pięknem. Zapewne, jak Go znam, nadal dyskutuje – w tym innym świecie – o wszystkim ważnym w człowieczym życiu.

Od losu Andrzej otrzymał – talent i wrażliwość, dane nielicznym.
Bertrandt był pewien, że miał połączenia swojej energii z energią wszechświata.
Bertrandt wierzył, że pozostanie w naszych sercach i wspomnieniach.
Rozmawiając dotykał rozmówcy i mówił „Przepraszam, że dotykam, ale chcę, aby moje najlepsze myśli i energie przeszły na Ciebie”.

Przekazał nam Siebie w pracach, które zostały – w rysunkach, plakatach, znakach, obrazach, okładkach, które zaprojektował do książek.
Zostawił nam Siebie – w Swojej twórczości.

Według przyjętego obyczaju, winniśmy dopełnić rytuału pogrzebowego.
W zadumie pobyć wspólnie, a doczesne szczątki odprowadzić na miejsce spoczynku.

Spotkajmy się proszę. Otulmy artystę i człowieka dobrymi myślami.
Pewnie ucieszy Go to, że był w naszym życiu ważnym.

Prace Bertrandta żyją własnym życiem, na przykład „Solaris” – plakat z 1970 roku, do dziś podziwiany, wystawiany, omawiany.

Sztuka Bertrandta to wyobraźnia i doskonałość warsztatowa.
Tym został obdarowany, aby dokumentować Siebie, aby rozmawiać z Nami o rzeczywistości. Trzeba intuicji artysty, aby wszystko ocenić i określić obrazem.
Sam o sobie mówił, „jestem twórcą”, ale też „chłopcem z Rogalina”.
Kochał Rogalin, blisko Mosiny, w której mieszkał 18 lat.
Pałac, park, wiekowe dęby, kościół Św. Marcelina, nadwarciańskie łęgi, Rogalinek z drewnianym kościółkiem, Sowiniec, wiatrak w Mosinie.
Jak każdy chłopiec – uczeń chodził na wagary. On uciekał do czytelni Biblioteki w Muzeum Narodowym, aby studiować – kolor Van Gogha, światło Rembrandta, mistrzów Renesansu.
Kochał książki, czytał zawsze i dużo.
Kochał muzykę, kolekcjonował płyty z najlepszymi wykonaniami.
Muzyka była w Nim. Muzyka była dla Niego bardzo ważna.
Kochał albumy o sztuce, o dalekich kulturach, jak Chiny, Japonia.
Kochał piękne przedmioty.
Był Przewodnikiem po świecie sztuki odwiecznej, szeroko pojmowanej.
Był Przewodnikiem po świecie przyrody, którą postrzegał jako siłę, energię, proces. Bertrandt opowiadał o sobie w świecie natury, a swoje prace traktował jako osobiste próby objaśnienia tego świata .
Zawsze przekazywał odczuwaną rzeczywistość własnym jej widzeniem, Swoim umysłem, duszą i intuicją.

Byłam z Nim najdłużej i być może o tym wszystkim opowiem.
Opowiem, bo warto, ale zrobię to – potem.

Maria – żona

Bertrandt-Klepsydra-mala